2014/07/30

Rozdział 5.

Od autorki: Jeeeeezu tak bardzo was przepraszam za moją nie obecność. Byłam w sanatorium przez miesiąc. Bez internetu i wgl. Po drugie też chciałam was przeprosić za to co wam tu wstawiłam. Jest do DUPY, za przeproszeniem. Straciłam wenę. Nie umiem już pisać. ( czy ja kiedykolwiek umiałam?! ) Chciałam zrobić taki konkurs, byście mi bardzo pomogli. Jak wyobrażacie sobie dalszą historie Harre`go i Julii. Napiszcie rozdział, opowiadanie od końce. Nie ważne może być to nawet w 3- zdaniach. :) Nagroda jeszcze do ustalenia. :)



_______________________________________



Zatrzymaliśmy się przed wielkim kościołem. Nie jestem osobą wierzącą, a jednak tu się znalazłam. Może Bóg gdzieś tam jest... Ale na pewno nie przy mnie, na pewno nie przy nas. Jeśli każdy ma swój los zaplanowany od samego poczęcia. To ja na pewno byłam na straconej pozycji od samego początku. Czy kiedykolwiek było dobrze w moim życiu, czy kiedykolwiek było dobrze w życiu moich bliskich. Usłyszałam głośne bicie dzwonów. Który wybudził mnie ze stanu w którym się znalazłam. Setki ludzi, którzy stracili w tej walce swoich bliskich. Tysiące słów, których nie da się usłyszeć. Miliony emocji, które da się odczuć. 
- Msza się już zaczęła. Ja pójdę zaparkować samochód, a ty poszukaj swojej zguby. - uśmiechnął się lekko blondyn
- Dziękuję, dziękuje Ci za wszystko. - wypowiadając te słowa zwinnie wysiadłam z drogiego samochodu. 
Obserwowałam jeszcze przez chwilę auto, które znikło przy najbliższym zakręcie, po czym odważyłam się obrócić i stawić czoła swojemu największemu lęku. 
Kościół był jeszcze większy, schody jeszcze dłuższe, ale ludzi jeszcze więcej. Ostrożnie zaczęłam wchodzić po kamiennych schodach, by dotrzeć do wielkich drzwi. Gdy byłam już w środku, z zachwytu wstrzymałam oddech. Piękne zdobienia, rzeźby. Wszystko utrzymane w stonowanych kolorach. Dobra Julii dość tego zachwycania się masz jeden jasny cel. - ZNALEŹĆ TĄ CHOLERNĄ KSIĘGĘ - Do dzieła. Tylko kurwa, gdzie ona jest. 
- Przepraszam - zwróciłam się do starszej kobiety, która co chwilę ocierała swoje oczy, czarną chustką - gdzie znajdę pewną księg...
- Za tamtymi drzwiami - wskazała, po czym nie zbyt miło opuściła mnie.
Cholera. Serce biło mi tysiąc razy mocniej, a w ustach zaś czułam, kurde nic czułam.
Moje nogi same poderwały się do szybkiego marszu, we wskazane miejsce, lecz przed samym w głębieniem się w tajemniczy pokój, pomodliłam się do kogoś kto jest tam u góry. 
Moje oczy się zaszkliły, pełno trumien. A w jednej z nich może być on...
Powoli zaczęłam czytać nazwiska, które są na każdej osobno wyrzeźbione. - Nie, nie, nie, nie, nie, nie, NIE...! - Nie dam rady dalej. Tak cholernie boję się że go straciłam. 
Do moich uszu doszedł znajomy głos. To on, słyszę go. TO HARRY ! 
Rzuciłam się w bieg za tak dobrze mi znanym głos. Lecz po chwili się zatrzymałam i schowałam za wielką kolumną. Z oczu zaczęły mi wypływać potok łez, a serce automatycznie mi stanęło. Tak to był Harry, który z tajemniczą młodą ciężarną kobietą się przytulał. O co tu kurwa chodzi ?!

4 komentarze:

  1. O boże... Ale..co?!?!
    On nie ma nowej dziewczyny, prawda?
    Nie może... Nie.. :(;(
    Żyje wtedy banan na twarzy a jak było ze się z jakaś laską przytula to mi się ręce załamały.. Dlaczego?..tylko dlaczego?..
    Co do twojej dość długiej nieobecności, będę czekać na ciebie i rozdział tyle ile potrzebujesz.. Boże ale sztywno to napisałam.. Ale no wiesz. Nie spodziewalam się TEGO.. ;(
    Dziękuje, świetny rozdział
    Next! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam!! Musiał przeżyć!! xD
    Ale nie no... To nie może być jego dziewczyna!! Może mama?? Plis powiedz, że to jego. mama!!!
    Oh My Gosh!! Weź...
    I wiedz, nie ważne, jak długaa będzie ta przerwa, zawsze będę czekać!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaromiusty a ty potrafisz pisać. Coś ci mówiłam na ten temat a to jak sabie wyobrażam ich historie.

    Ona: Jej życie zaczeło szybcie biec gdy go ujrzała po tylu latach cierpieia i samotność.Jej serce sztybciej bić, a powietrze mimo bólu po zobaceniu go z kimś innym robiło sie lżejsze. Roztargniona, smutna,opuszczona i zdradzona przez kogoś kogo kocha. Czuje że to końec już na zawsze. Postanawia aby był wolny. Lecz nie potrafi pogodzić się z tą myślą.
    On: Chce aby go usłuszała
    Chce aby go zobaczyła
    Nie chce jej skrzywdzić
    Tak bardzo brakuje mu jej oczu, zapachu. pełnych ust...
    Ale nie potrafi pogodzić się z myśą że przez niego jego ukochana może odejść z tego brutalnego świata.
    Ona: pogrożona w rozpaczy staje się inną osobą. Osobą bez życia.
    Tylko wyścigi na motorze
    Narkotyki
    Alkochaol
    Dają jej powietrze. I myśl że może umżeć.
    Taje się wrakiem człowieka
    Żyje tylko z przyzwyvczajenia. "Razem z tobą odszedł cały mój świat"
    Umarła wewnetrznie. Czują tylko pustke i ciemność która ją pochłaniała i niszczyłą jak tornado. Nie zostawiła nic. I ON jest jej schronem.
    On: Obserwóje ją jest jej aniołem stróżem jak przez ostatnie pre dni.
    W szytko w nim krzycz. Ma ochote się zabić za to co z nią rozbił. Wie że przy nim grozi jej niebezpieczenistwo.
    Oni: Choć pragną tego samego. Choć nie potrafią bez siebie żyć. Zostawiają to na potem. Swoje odwieczne pragniania byća ze sobą razem.
    Stał pod jej domem. oCzekiwała go. Kiedyś myś wyjść. Z zaskoczenia w posdła mu w ramiona, nie chce by odjerzdzał. Lecz ten zrywa się i odchodzi. "Kocham cię/krzyczy za nim głosem przepełnomeym rozpaczą.Zatrzymuje się. Podchidzi do niego a wjego zielonych oczach widzi smutek, złość, rozpoacz. "Więdz przetń. Nie wiedzisz że to cię niszczy.Jesteś głupią naiwną dziewczynką. Myślałem że wydoroślałaś./ Widzi że zadaje je ból. Chce ją przytulić i powiedzieźć że wcale tak nie myśl lecz nadal gra.-Już mam rodzine. Chciałem Ci poiwiedzieć że nie chece mieć z tobą nic wspólnego.-poczuł w wsercu kłucie a żąłodek mu się ściskał gdy patrzył na jej całą zapłakaną tważ.- Jesteś nikim.- Poczuł jak po jego oczach spłuwa słona ciecz.

    Staje na moście na krawędzi. Patrzy w dół. "Mój Aniół odszedł. A ja razem z nim." odwróciła się do rzeki tyłem. czuła lodowaty i kłujący wiatr na całym ciele. Cciała rućć sie w tył z ostatnia myślkaą i ostatnim wdchem że go kocha. Zatraymał ją jego przepełniony bólem głóos. "K***a co ty wyprawiasz Julii" ktoś pociągnoł ją za ręke. Poczyła czyjeś ttwarde i ciełe ramione i ten znany jej zapach. "Nie pozwole ci odejść." ,,Już pozwoliłeś " wychlipiała "nie zrobie tego nigdy więcej"
    Wszystko jej wytłumaczył kecz ona go zninawidziła. Wychodzi zapalając fajke i się upijając. Zawalił wszystko-myąśli.cuje ból i twavi przytomność.
    Ona: Jej najlepszy przyjeciel ją porwał. Widzi Hazze przywiązanego do krzeszła. Blondyn daje jej wybór albo zabija Hazze albo blondyna . Kocha obydwóch Blondyna jak brata oddała by za niego sercce.Ale Harry JEST DLA NIEJ POWIETRZEM NIE ZBĘDNYM DO ODDYCHANI ma wręku broń jeden nabój. Jeden strzał. Przykłada sobie do skrobni... / no końcówke wzięłam twoją a więc to tyle przepraszam za błędy wiem to okropne wiesz to taki podgląd i miejwięcej możesz ułożyć z tego kilka rozdziałów k=jak wiesz o co chodzi. Mam nadzieje że pomogłam zoey night♥♥ i dwaj mi to jak najszybciej♥


    OdpowiedzUsuń