2014/07/07

Rozdział 4.

Leniwie zepchnęłam pościel ze swojego ciała, która dawała mi ciepło. Powoli postawiłam bose stopy na zimnych panelach by po chwili ruszyć do drzwi. Gdy byłam w przedpokoju, zabrałam jeszcze bluzę Luka, którą kiedyś zostawił u mnie. Zerknęłam jeszcze przelotnie do lustra, które wisiało koło wieszaków i mój wygląd zaskoczył mnie pozytywnie, nigdy nie wyglądałam tak dobrze po nieprzespanej nocy. Od kluczyłam drzwi, a w nich zawitał mnie promienistym uśmiechem listonosz.
- Dzień dobry - powiedział entuzjastycznie i zaczął szperać w swojej dużej czarnej torbie. Gdy znalazł sześć białych kopert znów spojrzał na mnie
- Dziękuje - podał mi koperty. Szybko przejrzałam je, po czym znalazłam to co zawsze. List od Steva z więzienia...
- Przepraszam ... - zwróciłam się do starszego mężczyzny 
- Niech zgadnę. To odesłać ? - wskazał na konkretną kopertę. Pokiwałam twierdząco głową i wymusiłam wdzięczny uśmiech
Gdy mężczyzna zabrał kopertę, zamknęłam za sobą drzwi, a resztę kopert rzuciłam w głąb mieszkania. Zjechałam po drewnianej powierzchni drzwi, chwytając się mocno za włosy. Wiem że go to rani, że każdy jego list odsyłam, ale nie chcę wracać do tego czego już nie ma. Do tamtego życia. Z drugiej strony, robię to cały czas. Powracając do Harre`go. Nie mogę już powstrzymać swoich emocji. Wybuchnęłam głośnym płaczem. Moje wnętrze jest wypełnione wściekłością. Ruszyłam do sypialni by spod poduszki wyciągnąć nasze ostatnie wspólne zdjęcie. Wzięłam ją w trzęsącą się dłoń i ruszyłam biegiem do kuchni, gdzie odpaliłam jeden z czterech palników na piecu. Spojrzałam na zdjęcie lekko głaszcząc jego policzek, jeśli mam zapomnieć o moim bracie, jedynej mi rodziny to o nim też... po chwili wzięłam fotografie i przyłożyłam do ognia. Zanim się obejrzałam ja już byłam w prochu, teraz ogień dochodził do twarzy Styles`a. Nie mogłam, nie dałam rady... stchórzyłam. Szybko zaczęłam gasić w panice ogień.. 
- Nie mogę.. nie mogę.... - klęknęłam, przyłożyłam połowę zdjęcia do serca i zaczęłam szlochać, powtarzając ciągle te słowa..

Wtorek.

Bałam się każdej sekundy do zbliżającego się pogrzebu. Włosy zostawiłam rozpuszczone, na siebie włożyłam czarną koronkową sukienkę. Na twarz zaś nałożyłam lekki krem BB i wy tuszowałam rzęsy. Nic, więcej...
Do moich uszu doszedł dźwięk dzwonka, zabrałam jeszcze torebkę i płaszcz. 
Otworzyłam drzwi i zamarłam. 
- Cześć - powiedział niepewnie, drapiąc się po szyi. Wyglądał oszałamiająco, niby prosty czarny garnitury no ale .. WOW.
Jego zielone oczy mierzyły mnie od dołu do góry, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech
- Hej, idziemy ? - odezwałam się po chwili, trochę mnie to krępowało i czułam się nie swojo jak przygryzł wargę
- T-tak, jasne - przepuścił mnie przodem jak dżentelmen. Uśmiechnęłam się by dodać mu pewności siebie, a może sobie?
- Pięknie wyglądasz - chwycił mnie w pasie, a mi się to nawet spodobało ?  NIE, NIE, NIE. O czym ja do kurwy-nędzy myślę, właśnie za chwilę mam ujrzeć Styles`a w trumnie...
- Przepraszam - wziął swoją rękę z moich pleców
- Nic nie szkodzi...
Wyszliśmy z kamienicy, a moim oczom ukazał się sportowy samochód.
- Niezły ! - pochwaliłam samochód ubogo, lecz nic więcej nie mogłam wydusić z siebie
- Taaak. Ten samochód zapiera dech. Otworzył mi drzwi, po czym zamknął jak siedziałam na niesamowitym fotelu. Zanim się obejrzałam byliśmy już w drodzę

4 komentarze:

  1. Ech... No powiedz wreszcie, że Hazz przeżył i czeka na nią!! Przecież musiał!!
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej! A ten to co? ;/
    Świetny rozdział
    Dzięki
    Next! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg *-* Harry musi żyć !!!
    Kocham tego bloga !
    Jak Hazz nie pzeżyje to się załamię!!!
    Dzięki za rozdział!
    Jesteś najlepsza!<3<3<3

    OdpowiedzUsuń