Usiadłam na białym parapecie. To moje ulubione miejsce, miejsce do obserwacji albo wyczekiwania jak kto woli. Spoglądałam codziennie przez okno. Nigdy nie traciłam nadziei.
- Wróci. Musi. - szepnęłam do siebie, niemal się nie rozklejając.
Chyba za bardzo pragnę aby go zobaczyć, bo będąc w zupełnie innym mieście widzę wszędzie jego sobowtóry.
Siedzę samotnie w mieszkaniu, patrząc pustym wzrokiem w okno, zza którym skrywa się ciemna noc.
Moim marzeniem od dwóch samotnych lat jest zobaczenie tych samych hipnotyzujących zielonych oczu i poczucie jego miękkich malinowych ust. Nic więcej. To był by w tym momencie najcudowniejszy prezent na świecie. Niestety to złudne marzenie.
Odwróciłam swoje smutne oczy na komórkę, z której wydobywała się "nasza" ulubiona piosenka. Niezgrabnie zeszłam z parapetu, po czym powędrowałam po telefon odbierając.
- Hmm.. ? - mruknęłam w słuchawkę.
- Jeśli nie będziesz gotowa za siedem minut to Ci nogi z tej zgrabnej pupy powyrywam - zaśmiała się Luke.
- Co.. - o kurczę, zapomniałam że byłam z nim dziś umówiona, na wyjście z okazji moich urodzin. Namawiał mnie chyba miesiąc wcześniej. Głupia.
- Julii, chyba sobie żartujesz. Idziemy pierw do kina, potem do klubu. Dziś wyjdziemy trzeźwi, a wrócimy najebani! - krzyknął w słuchawkę, cały Luk... Tylko zabawa mu w głowie. Ale i tak go kocham. Kocham jak brata. Przez ostatnie dwa lata był przy mnie...
"Retrospekcja"
- Uhm... Jakiś problem? - spytała z wyraźnie zaznaczającym się amerykańskim akcentem.
- Ja, chciałem... Pożyczyć cukier - wydukał, przeczesując palcami włosy.
- Jasne... - Jego tajemnicza sąsiadka zaprosiła go gestem dłoni do mieszkania, a sama zniknęła w głębi kuchni.
Rozejrzał się po mieszkaniu, które było lustrzanym odbiciem jego własnego i nie dostrzegł żadnych zmian. Jakby dziewczyna nie przeprowadziła się na stałe, a miała tu zabawić tylko chwilę. Na ścianach nie wisiały żadne zdjęcia, na szafce znajdował się tylko zeszyt z wysypującymi się z niego kartkami, a jedynym śladem użytkowania mieszkania były puste pudełka po chińszczyźnie i porozrzucane kobiece ubrania. Jej wzrok mroził krew w żyłach i wtedy zrozumiał, że coś było nie w porządku.
Wcisnął ręce do tylnych kieszeni spodni i poczuł się niekomfortowo.
- Wydaje mi się, że musisz już iść - powiedziała szorstko, podając mu malutki słoiczek z białymi kryształkami.
- Dziękuję - odburknął, chwytając słoiczek. Plan nie poszedł po jego myśli. Kompletnie. - Jestem Luk i mieszkam naprzeciwko.
To była ostatnia szansa.
W oczach dziewczyny dojrzał zawahanie.
- Jestem Julii - mruknęła w końcu, siląc się na uśmiech. - Chcesz kawy?
"Koniec Retrospekcji"
- Dobra daj mi dwadzieścia minut. - mówię pośpiesznie do słuchawki kierując się ku szafie
- Dziesięć. - licytuje się na co przewracam oczami
- Piętnaście! Jestem kobietą! - dodaje argument
- Osiem!
- Luke, mam dziś urodziny. - przypominam mu
- No dobra jubilatko, masz dwanaście minut i ani sekundy dłużej! - szybko rozłączam się i rzucam telefon na błękitną pościel.
Wyciągam z szafy małą czarną i kieruje się do łazienki. Kurczę w lustrze dostrzegam swoje nadal wilgotne włosy ze swojego wcześniejszego prysznicu. Szybko przeciągam przez głowę koszulkę Harre`go i składam ją równo w kostce. Jest to jedna z nie wielu rzeczy, które mi po nim pozostały. W ciągam swoją bardzo obcisłą sukienkę przez uda i po chwili jest ubrana. Wpuściłam głośno powietrze, gdy do ręki wzięłam mojego wroga. EYELINER. No kurde czemu każda kobieta go kocha, a ja nienawidzę ? Proste. Ponieważ zanim pomaluje jedną nijaką kreskę na oku mija wieczność. Gdy kończę, tuszuje jeszcze intensywnie rzęsy by uzyskać ładny efekt gęstych rzęs. Po ustach przejeżdżam koralową szminką i mój makijaż jest gotowy. Włosy postanawiam związać w wysokiego kucyka, a żeby nie było to takie pospolite dodaje czarno-białą bandamkę. Patrzę na swoje odbicie w lustrze. Nawet sztuczny uśmiech dziś mi nie wychodzi, więc zmieniam swoją minę na tą bardzo dołującą. Słyszę jak Luk już puka do drzwi. - WEJDŹ! - krzyczę, ubierając swoje czarne "NIKE" za kostkę.
- Powinnaś zamykać drzwi. - upomniał mnie.
- Wtedy nie mógłbyś wejść. - posyłam mu uśmiech
- A jeśli to by był jakiś złodziej albo gwałciciel ?!
- Jezu Luk! Opanuj się. Będę zamykać już te cholerne drzwi. Okey ? Zadowolony ? A teraz chodź się przytulić! - po moim ostatnim zdaniu na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, a po chwili byłam w jego ramionach. Do moich nozdrzy doszedł zapach jego wody kolońskiej, którą sama wybierałam.
- Idziemy ? - podrzucił kluczykami od swojego BMWe46, a później zwinnie złapał.
- Czas na melanż. - uśmiechnęłam się
- Coo? nie dosłyszałem. Możesz głośniej powtórzyć ? - zachichotałam, a po chwili wydarłam się w niebo głosy:
- CZAS NA MELANŻ!!!
~*~
Siedzę w ciemnej sali kinowej, a na ekranie rozgrywa się poruszająca akcja.
Film powiada o dwóch przeciwnych osobach, charakterach.
Ona- nieśmiała, grająca na fortepianie. Dążąca do swojego celu, by dostać się do Jullianrd... Dziewczyna wygrywa różne konkursy, ale nadal jest tą nieśmiałą, skrytą osobą.
Do czasu.
W jej szkole pojawia się pewien tajemniczy chłopak. Zakłada zespół rockowy, jest intrygujący. Wszystkie dziewczyny w szkole się oglądają za tym niegrzecznym chłopakiem, lecz on widzi tylko ją.
Zaczyna się ich wielka przygoda.
Pierwsze randki,
pierwsze pocałunki,
pierwszy wyjazd na weekend,
pierwszy raz.
Są szczęśliwi i pełni miłości.
Dziewczyna jedzie razem ze swoją rodziną na kolejny jej konkurs. Wszyscy są szczęśliwi, śpiewają, rozmawiają. Ona się cieszy że za parę godzin będzie mogła z powrotem wtulić się do jego ciepłego ciała.
Lecz wszystko się zmienia gdy:
Jedno auto,
jedna ciężarówka,
jedne zderzenie,
jeden wypadek.
Auto dachuje. Prawie wszyscy mają szczęście. Prawie. Nie ona.
Siedemnastolatka trafia do szpital. Okazuje się że wpadła w śpiączkę.
Wszyscy płaczą, nawet on jak ją widzi nie może wytrzymać.
Siedemnastolatka jest bardzo zdziwiona gdyż wychodzi z swojego ciała. Wszystko widzi, słyszy. Ale nie czuje. Bardzo chcę wrócić, ale nie może.
Mijają miesiące. Nikt jej nie zostawił.
Wpadam w jeszcze większą histerie gdy widzę jak dziewczyna umiera, a jej rodzina zaczyna grać jedną z jej ulubionych piosenek, pod oknem szpitalnym. A gdzie jest chłopak?
Chłopak jest przy niej trzymając ją za rękę i płacząc prosi ją by została.
Niestety. Umiera.
W tym filmie widzę siebie i jego. Harre`go. Nie wiem czemu jeszcze płaczę. Czy z powodu filmu, czy jego. Luk patrzy na mnie i gdy chcę już się odezwać wybiegam z sali. Biegnę do łazienki, po czym wlatuje do niej i zamykam się w jednej z kabin. Wyciągam z torebki jego nieśmiertelnik przejeżdżam drżącym palcem po jej chropowatej nawierzchni. Przypominając sobie z jaką łatwością odszedł ode mnie. Jak szukałam go. Wszędzie. Objeździłam każde wojsko. Nie chcieli mi nic powiedzieć, nawet najdrobniejszej informacji. Przykładam łańcuszek do ust lekko go muskając. Nie mogę żyć bez ciebie! Nie daje rady dłużej. Niby jest dobrze, ale z każdym dniem sobie uświadamia że możesz już nie żyć.
Czekam na dzień kiedy w radiu, telewizji. Gdziekolwiek usłyszę że jednostka specjalna wróciła. Że Harry Styles mnie szuka i nie może żyć beze mnie. KURWA! Tak bardzo Cię potrzebuje.
Nagle drzwi od łazienki damskiej się otwierają, a na mojej twarzy pojawia się wielki uśmiech. Wiem że ten idiota tu wszedł bo za bardzo się o mnie martwi by mnie zostawić w spokoju.Wycieram mokre policzki od łez i w duchu chwalę się za wodoodporny makijaż.
- Julii ? - woła szeptem. To taka śmieszna sytuacja że zaczynam chichotać. Wychodzę, a po chwili stoję na przeciwko tego zmartwionego chłopaka.
- Przepra.. - przerywam mu wpadając w jego ramiona - Przepraszam, nie wiedziałam że ten film jest o miłości, wiem że ich nienawidzisz.
- Nic nie szkodzi... Ja je kocham i nienawidzę jednocześnie... - mówię spokojnie, nadal będąc w jego uścisku.
- Bo za każdym razem widzisz go ? - lekko kiwam głową potwierdzając przypuszczenie Luka. Jest moim "bratem" i wie o mnie wszystko. WSZYSTKO. Tak, alkohol otwiera ludzi.
- Chcesz wrócić do domu ? - pyta lekko się uśmiechając
- No co ty, nie po to się dziś ubierałam.
~*~
Muzyka
Przyszliśmy spóźnieni, impreza już trwała w najlepsze. Pełno pół gołych kobiet i napalonych mężczyzn na parkiecie, tańcząc lub uprawiając seks przez skąpe ubranie. Aromat alkoholu, papierosów i pożądania razem wzięta doszedł do mojego nosa. Dlatego ten klub nazywa się "Aromat". Spojrzałam na Luka, który przybrał postawę groźnego i ważnego,z arogancko obojętną miną mijał szmer podniecanych jego przybyciem kobiet.
Siedliśmy przy barze zawsze w tym samym miejscu plecami do sali i mój przyjaciel zamówił na początek kolejkę czystej, po czym zdecydowanym ruchem wlałam sobie do ust trunek. Coś mi się wydaj że jutro nieźle będę tego żałować. Pomyślałam za nim kieliszek po raz osiemnasty dotknął się z moimi ustami. Miało ich być aż dwadzieścia. DAM RADE.
Po chwili wypiłam wszystkie, do Luka zagadała ładna mała blondyneczka. Widać że chciał ją zaliczyć więc odeszłam od pary kierując się na środek parkietu. Lekko zaczęłam kołysać biodrami w rytm energicznej muzyki. Co chwile się chichotałam, gdyż nieźle mi się kręciło w głowie. Zamknęłam oczy rozkoszując się swoją chwilą. Otworzyłam je, a moje serce się zatrzymało. Na przeciwko mnie z pożądaniem wpatrywał się we własnej osobie.... Harry. Zamknęłam ponownie oczy i jeśli tym razem będzie tam papa Smerf to poproszę Luka by mnie zawiózł na leczenie. Poczułam dotyk. Ten sam dotyk. Otworzyłam szybko oczy i gwałtownie się odwróciłam, Harry przeciskał się pomiędzy parami, a ja rzuciłam się w bieg za miłością mojego życia. Doszedł do drzwi i zdecydowanym ruchem je otworzył. W końcu sama stanęłam oko w oko z drzwiami. Myśląc co zrobić, co powiedzieć mu. Bez zastanowienia je otworzyłam, a chłód ogarnął moje ciało. W końcu jest jesień, a ja jestem w małej czarnej bez żakietu.
Rozglądałam się gorączkowo w poszukiwaniu jego loków. Zero, nic.
- Przepraszam, przed chwilą wyszedł tędy wysoki brunet, brązowa burza włosy i zielona oczy. Nie wie pan w którą stronę poszedł ? - zapytałam się zbyt przypakowanego ochroniarza
- Przykro mi dziewczyno ale nikt tu stąd od jakiegoś kwadrans nie wychodził
- Nie możliwe przecież szłam za nim. - gościu już się nie odezwał, a ja zdawałam sobie że zaczynam wariować. Czy to była naprawdę moja wyobraźnia? Przecież go poczułam, dotknął mnie, a raczej przejechał ręką po mojej.
Weszłam z powrotem do zadymionego klubu i tym razem naprawdę mocno zaszalałam. Doprawiłam się jeszcze drinkami i piwami, a konsekwencją było wylądowanie na barze i tańczenie.
__________________________________________________________
+ Zapraszam na blog mojej czytelniczki, który jest bardzo dobry. Niech w końcu uwierzy w siebie bo jest lepszy niż mój :)
Tu kliknij by wejść na bloga.
NO DO ZOBACZENIA W ROZDZIALE 2. :)
ZAPRASZAM WAD NA ASK`A GDZIE BĘDĘ ODPOWIADAĆ NA WASZE PYTANIA : http://ask.fm/rory_styles
- Przykro mi dziewczyno ale nikt tu stąd od jakiegoś kwadrans nie wychodził
- Nie możliwe przecież szłam za nim. - gościu już się nie odezwał, a ja zdawałam sobie że zaczynam wariować. Czy to była naprawdę moja wyobraźnia? Przecież go poczułam, dotknął mnie, a raczej przejechał ręką po mojej.
Weszłam z powrotem do zadymionego klubu i tym razem naprawdę mocno zaszalałam. Doprawiłam się jeszcze drinkami i piwami, a konsekwencją było wylądowanie na barze i tańczenie.
__________________________________________________________
No witam :)
No to pierwszy rozdział już za nami. Oceńcie go w komentarzach. Nie mam pojęcia czy jest długi i wciągający. Napiszcie na dole o wszystkim co wam się nie podoba i trzeba zmienić :)
Dziękuje że jesteście ! Rory ♥
+ Zapraszam na blog mojej czytelniczki, który jest bardzo dobry. Niech w końcu uwierzy w siebie bo jest lepszy niż mój :)
Tu kliknij by wejść na bloga.
NO DO ZOBACZENIA W ROZDZIALE 2. :)
ZAPRASZAM WAD NA ASK`A GDZIE BĘDĘ ODPOWIADAĆ NA WASZE PYTANIA : http://ask.fm/rory_styles
O ja cie ,no nie, jakie piękny , cudowny , piękny , cudowny rozdziłał !!! Dla mnie zawsze będzie za krótki :) Dziękuje , ale mój Blog nigdy nie dędzie lepszy od twojego :* !!! Chce drugi rozdział ! Teraz ! Zaraz ! Juużż !! I następny i następny , aż do 4 sezonu . Nie mogę się doczekać co bd dalej .Mogłaś dokończyć te jej tańczenie na stole . Może coś więcej ;) Jeszcze raz za*****y post <33
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudowny. Wciągnąl mnie strasznie. Nie musisz nic zmieniać, bo świetnie piszesz. Ja najchętniej przeczytałabym już cały sezon, ale trzeba być cierpliwym. Czekam na rozdział 2. <3
OdpowiedzUsuńBłagam niech on będzie żył, no bo ja się tu załamę.. Ploooooose, niech przeżyje i w końcu... upragniony przeze mnie HAPPY END.. BŁAGAM!!!
OdpowiedzUsuńBoze. Dziewczyno! To jest świetne. EJ to był Hazz?
OdpowiedzUsuńDzięki
Czekam na next ;*
Omg <3 Też chcę tak pisać <3 Kocham <3 Bryłkowe Love ;33
OdpowiedzUsuńXx.
Dopiero teraz zacząłem czytac i po pierwszym rozdziale stwierdzam że jesteś geeeeniiaAaaalllllnnnna.
OdpowiedzUsuńTo taki oryginalny blog
Kocham i cb i tego bloga
Dzięki za rozdział xxxx